Mocno go szturchnęłam, żeby go obudzić, ale on nic. Powtórzyłam mój ruch dwa razy aż w końcu krzyknęła:
-Jack, ty idioto obudź się!- chłopak się poruszył i chwilę później otworzył oczy.
-O! Cześć- uśmiechnął się ospale.
-Czy mógłbyś mi wytłumaczyć co ja tu robię?- krzyknęłam i automatycznie złapałam się za głowę. Jezu, ale ona mnie boli. Ila ja musiałam do cholery wypić?
-Widzę, że główka boli- powiedział zadziornie ciemnooki.
-Zamknij się. Pamiętam tylko, że wypiłam chyba trochę za dużo. I że z kimś tańczyłam. Nic więcej. Jakim sposobem znalazłam się u ciebie w domu?
Jack westchnął i usiadł na kanapie.
Jack westchnął i usiadł na kanapie.
-Powiedziałem, że będę cię miał na oku co nie?
-No właśnie nie miałeś mieć. Jestem już duża i umiem się sama sobą zająć- powiedziałam z irytacją.
-No więc tak- chłopak kompletnie zignorował moje wcześniejsze słowa i mówił swoje- w pewnym momencie straciłem cię z oczu i się zacząłem martwić. Oddałem swoją zmianę koledze i poszedłem cię szukać. jak cie w końcu dojrzałem to byłaś z jakimś facetem, który chwilę potem ciągnął cię do wyjścia. Byłaś kompletnie pijana. Poszedłem za wami i w pewnym momencie on wziął i zaczął cię całować, ale ty się sprzeciwiałaś. Ostatkiem sił co prawda, ale jednak. Wtedy ja wkroczyłem do akcji i cię zabrałem. Oczywiście nie dałem ci iść na pieszo, bo nie mam zielonego pojęcia jak ty w tych butach szłaś po pijaku, ale nieważne. Wziąłem cię na ręce i przyniosłem tutaj. Położyłem w moim łóżku i wyszedłem z sypialni.
Czy ja zawsze muszę coś odwalić?
-Serio?- zapytałam z lekkim niedowierzaniem.
-Tak.
-Ale nie musiałeś tego robić, poradziłabym sobie sama.
-Raczej wątpię, że sama byś sobie poradziła. Jasmine ty ledwo co na nogach stałaś.
-Tak czy owak, nie musiałeś mi pomagać.
-Martwiłem się o ciebie.-powiedział.
-em-zaczęłam.
-Tak.
-Ale nie musiałeś tego robić, poradziłabym sobie sama.
-Raczej wątpię, że sama byś sobie poradziła. Jasmine ty ledwo co na nogach stałaś.
-Tak czy owak, nie musiałeś mi pomagać.
-Martwiłem się o ciebie.-powiedział.
-em-zaczęłam.
Jack spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Czy on mnie... no wiesz...-próbowałam jakoś to z siebie wykrztusić.
-Nie na szczęście nie. Zareagowałem zbyt szybko.-odpowiedział.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się do niego ciepło. Jak ja nie lubię komuś dziękować. A ostatnio robię to coraz częściej. Niedobrze.
-Jesteś głodna?- zapytał chłopak i wstał z kanapy. Był w samych bokserkach. Nie, błagam tylko nie to.
-Najpierw się ubierz!- krzyknęłam, ale znów tego pożałowałam, bo moja głowa aż pękała z bólu.
-Kacyk- zaśmiał się szyderczo ciemnooki.
-Spadaj!
-Jestem w swoim domu, nigdzie się nie wybieram!- zaczął się bronić.
Chłopak poszedł do kuchni, a ja się położyłam na jego miejscu. jejku jak on wytrzymał na niej całą noc? Przecież ona jest niewygodna jak jasna cholera! Ale się musiał poświęcić. Nagle uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Mogą być jajka na bekonie?- krzyknął Jack z kuchni.
Mniamci mniamci. Powoli wstałam i skierowałam się do pomieszczenia w którym znajdował się chłopak. Usiadłam na krzesełku przy stoliku i wpatrywałam się w niego.
-Co się stało?- zmarszczył brwi barman.
-Nie, nic. Masz może jakąś tabletkę na ból głowy? Błagam powiedz, że tak.- powiedziałam.
-A co chciałabyś?- zaczął się ze mną droczyć.
Nie lubię czegoś takiego. Nie to nie. Łatwe i proste.
-Dobra już nie ważne, przeżyję beż tego- wzruszyłam ramionami.
-Czekaj zaraz ci dam. Nie złość się od razu.
-A co chciałabyś?- zaczął się ze mną droczyć.
Nie lubię czegoś takiego. Nie to nie. Łatwe i proste.
-Dobra już nie ważne, przeżyję beż tego- wzruszyłam ramionami.
-Czekaj zaraz ci dam. Nie złość się od razu.
-Aha. I coś jeszcze?-
-Jezu, jak ci się szybko humor zmienia. Okres masz?
-A z głową coś masz?- powiedziałam ze złością w głosie.
-Chciałem się z tobą tylko chwilkę podroczyć- odpowiedział ciemnooki.
-Co mnie interesuję co ty chciałeś? Idę do domu.- wstałam z krzesła i poszłam do sypialni po swoje szpilki. Ubrałam je na nogi i skierowałam się do wyjścia.
-Cześć.- powiedziałam i chwyciłam klamkę, ale w tej samej chwili poczułam czyjąś rękę na moim nadgarstku.
Jack. Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i przywarł swoim torsem do mojego popychając mnie tym samym lekko na drzwi.
-Nie idź. Przygotowałem śniadanie dla ciebie.- powiedział i spojrzał mi prosto w oczy.
Przekręciłam głowę w bok i zamknęłam oczy.
-Jezu, jak ci się szybko humor zmienia. Okres masz?
-A z głową coś masz?- powiedziałam ze złością w głosie.
-Chciałem się z tobą tylko chwilkę podroczyć- odpowiedział ciemnooki.
-Co mnie interesuję co ty chciałeś? Idę do domu.- wstałam z krzesła i poszłam do sypialni po swoje szpilki. Ubrałam je na nogi i skierowałam się do wyjścia.
-Cześć.- powiedziałam i chwyciłam klamkę, ale w tej samej chwili poczułam czyjąś rękę na moim nadgarstku.
Jack. Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i przywarł swoim torsem do mojego popychając mnie tym samym lekko na drzwi.
-Nie idź. Przygotowałem śniadanie dla ciebie.- powiedział i spojrzał mi prosto w oczy.
Przekręciłam głowę w bok i zamknęłam oczy.
-Przepraszam. Wiem, że nie powinienem się z tobą droczyć, lepiej?- zapytał z irytacją ciemnooki.
-Lepiej- uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
Jack pociągnął mnie za rękę do kuchni i wskazał ręką, że mam usiąść na krześle. Chwilę potem podał mi talerz z pysznie wyglądającym jedzeniem.
-Lepiej- uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
Jack pociągnął mnie za rękę do kuchni i wskazał ręką, że mam usiąść na krześle. Chwilę potem podał mi talerz z pysznie wyglądającym jedzeniem.
-Smacznego- wyszczerzył swoje białe zęby.
-Dzięki, wzajemnie.- powiedziałam i wzięłam się za jedzenie.
Po chwili chłopak się odezwał.
-Powiesz mi co się z tobą działo przez ten czas?
-Ehh. No dobra- opowiedziałam mu wszystko od początku do końca.
-Jasmine, dziewczyno czy ty mogłabyś zacząć patrzeć na to co robisz?
-Nie praw mi kazań. Już dość ich dostałam od tamtej piątki, a szczególnie od Liama.
Dalej nic się nie odezwał. Jedliśmy w ciszy.
To było pyszne, muszę przyznać. Zjadłam gdy nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko wstałam od stołu i poszłam do źródła dźwięku. Na stoliku w salonie leżał mój telefon. Wzięłam go do ręki. Jedna wiadomość.Odczytałam.
-Powiesz mi co się z tobą działo przez ten czas?
-Ehh. No dobra- opowiedziałam mu wszystko od początku do końca.
-Jasmine, dziewczyno czy ty mogłabyś zacząć patrzeć na to co robisz?
-Nie praw mi kazań. Już dość ich dostałam od tamtej piątki, a szczególnie od Liama.
Dalej nic się nie odezwał. Jedliśmy w ciszy.
To było pyszne, muszę przyznać. Zjadłam gdy nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko wstałam od stołu i poszłam do źródła dźwięku. Na stoliku w salonie leżał mój telefon. Wzięłam go do ręki. Jedna wiadomość.Odczytałam.
Od Zayn:
"Hej :) Co u Ciebie? Radzisz sobie jakoś? Liam się o Ciebie martwi. xx"
Przecież powiedziałam im wyraźnie, że mają mnie zostawić. Ale odpisałam:
"Hejka. Wszystko jest w porządku. Powiedz mu żeby tak się nie martwił, bo zmarszczek dostanie. :D"
Wysłałam. Chwile później dostałam odpowiedź.
"Nie tylko on się martwi, ja też. nawet Harry :)"
"hahah, serio? Niech nie przesadza, bo mu wiewiórka z głowy ucieknie."
"hahah, serio? Niech nie przesadza, bo mu wiewiórka z głowy ucieknie."
"Ale ty lubisz się z nim droczyć :D"
"To nie ja zaczynam."
-Z kim piszesz?- nagle usłyszałam głos barmana.
-A co cię obchodzi?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-A co cię obchodzi?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Przepraszam, że w ogóle zapytałam.
Nic nie powiedział tylko wzruszyłam ramionami. Chwilę później otrzymałam kolejną wiadomość.
Od Zayn:
"Spotkamy się? Proszę. Niall nie daje nam spokoju."
Spotkać? Z nimi? Znowu? Nie ma opcji. Nie teraz.
"W najbliższym czasie nie mogę. Może kiedy indziej :)"
"Jak tylko będziesz miała czas to napisz :) Masz mój numer xx"
"Okay, pa :)"
Chciałam zakończyć już tą rozmowę. A Zayn nawet nie próbował jej przedłużać.
Chciałam zakończyć już tą rozmowę. A Zayn nawet nie próbował jej przedłużać.
"Pa"
-Ja już pójdę- powiedziałam do Jacka.
-Już?- zapytał.
-Tak, muszę iść do domu.
-Odprowadzić cię?
-Nie musisz dojdę sama- uśmiechnęłam się i poszłam w stronę wyjścia.
Nagle znów poczułam rękę chłopaka na moim nadgarstku. Brunet powtórzył swój poprzedni ruch i zaczął wpatrywać mi się w oczy.
Nagle jego usta znalazły się na moich. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wszystko działo się tak szybko. W pewnym momencie odsunęłam się os niego i wybiegłam z mieszkania
-Tak, muszę iść do domu.
-Odprowadzić cię?
-Nie musisz dojdę sama- uśmiechnęłam się i poszłam w stronę wyjścia.
Nagle znów poczułam rękę chłopaka na moim nadgarstku. Brunet powtórzył swój poprzedni ruch i zaczął wpatrywać mi się w oczy.
Nagle jego usta znalazły się na moich. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wszystko działo się tak szybko. W pewnym momencie odsunęłam się os niego i wybiegłam z mieszkania
******
Więc tak.
Na samym początku chciałam napisać, że rozdziały na pewno nie będą się pojawiały często.
Nikt nie komentuje. Ciężko jest pisać kiedy ma się zero komentarzy. Wtedy wiem, że rozdział jest do kitu.
Ale nawet jeśli Wam się nie podoba to mi to napiszcie. Napiszcie co mam zmienić, a postaram się to zrobić.
Jeśli jakiś zdania są niestylistycznie ułożone to przepraszam. Piszę to w środku nocy i jestem śpiąca. A jutro penie nie będę miała czasu żeby to dokończyć.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś czyta moje wypociny. Pomimo tego, że tak rzadko pojawiają się tutaj notki.
KAŻDY KTO PRZECZYTA NIECH SKOMENTUJE!
to bardzo dla mnie ważne :)
Buziaki :***
Olcia