-Co?- zapytałam zirytowana.
-Nie, nic.. tylko wyglądasz... tak... ładnie- na ustach Harry'ego pojawił się chytry uśmieszek.
-I masz coś do tego?- zapytałam ze złością w oczach. Słowo daję gdyby nie to, że za zabicie tego chłopaka poszłabym za kratki na długi czas, to on już dawno leżałby martwy.
-Po prostu- zaczął loczek, ale nie zdążył dokończyć, bo dostał od Liama przez łeb.
-Skończ już to Harry. Zapewniałem doktora, że Jasmine będzie miała spokój, a ty mi to tylko utrudniasz.- powiedział.-Uspokój się.-a teraz zwrócił się do mnie.- Zaraz przygotuję śniadanie usiądź.- poczułam głód, więc posłuchałam polecenia Payna i usiadłam pomiędzy Harrym a Zaynem.
-Albo po prostu zaproś ją na randkę- zaczął nagle pasiak.
-Pojedziesz ze mną na romantyczną przejażdżkę o zachodzie słońca?- zapytał wiewiórka książęcym głosem.
-Oczywiście, tylko nie zapomnij osiodłać swojego dzielnego, różowego rumaka.- powiedziałam przesłodkim głosikiem.
-Oj, facet, masz z nią przerąbane- powiedział Louis.
Już chciałam się odezwać, gdy przeszkodził mi Daddy.
-Smacznego- powiedział i postawił na stół wielki talerz naleśników, czekoladę, drzem i bitą śmietanę.
Na sam widok tego przepysznego dania uśmiechnęłam się. Wzięłam jednego naleśnika, posmarowałam go czekoladą i popsikałam bitą śmietaną. Wszyscy poszli w moje ślady.
-To ja się ogarniam i wychodzę, żeby nie było, że nie mówiłam.- oznajmiłam po skończeniu posiłku i wstałam od stołu.
-Sama?- automatycznie zapytał Liam i także wstał, reszta powtórzyła jego ruch.
-No, a niby z kim?
-No nie wiem, ale to jest nie bezpieczne żebyś tak sama chodziła gdziekolwiek. Może ci się zakręcić w głowie i możesz upaść i się uderzyć.
-Jejciu nie panikuj tak, nic mi nie będzie.
-Ja jestem za tym żeby poszła z którymś z was- odezwał się Mulat i pokazał palcem na chłopaków.- ja jestem umówiony z Perrie- szybko się wytłumaczył.
Czekaj.... czekaj... co on właśnie powiedział? Że niby z nimi? No to go teraz wyśmiałam. I pomyśleć, że zaczynałam go już trochę lubić.
-Ja też nie mogę jadę z Eleanor do jej rodziców- powiedział Louis.
-A ja spotykam się z Daniellle, dawno się nie widzieliśmy.- spuścił wzrok Liam.
-To ja z tobą pójdę- krzyknął Harry.
-A co własnego życia nie masz?- zapytałam.
-Jasmine, nie możesz tak, obiecałem, a ja słowa dotrzymuję.- powiedział skruszonym głosem Payn.
-Ale żaden z was nie może, a ja siedzieć tutaj nie będę.
-Ale ja nic nie powiedziałem- odezwał się cichy głos za nami.
Odwróciłam się do tyłu, żeby zobaczyć do kogo należał ten cichutki głos. Okazało się, że do Nialla.
-Pójdziesz z nim?- zapytał Daddy.
-Nie.
-Tak-odezwał się Zayn.
-Nie idę sama!- zaprotestowałam.
-Nie.
-Dobra, niech będzie-po długiej namowie uległa- ale niech tylko mnie jakieś paparatzzi dopadnie to obiecuje cała Wasza piątka będzie martwa- zagroziłam im.
-Nie masz się o co martwić, zamaskuje się, jestem do tego przyzwyczjony- wzruszył ramionami niebieskooki.
-Idę się przygotować- powiedziałam i poszłam na górę.
Weszłam do pokoju otworzyłam szafę i zaczęłam się jej przyglądać. Po długim namyśle wzięłam czarne rurki, czarną bokserkę z Jack'a Daniel'sa i białe krótkie converse.

-Idziemy?- zapytał.
W odpowiedzi tylko pokiwałam głową. Otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Szliśmy w ciszy. Co mi jakoś bardziej nie przeszkadzało, a wręcz byłam zadowolona. Co mi do tego blondyna jakoś nie pasowało. Ale w końcu musiał się odezwać.
-Gdzie idziemy?- zapytał.
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami. Spojrzał na mnie dziwnie, a ja nie zwróciłam na niego uwagi, więc dalej szedł w ciszy.
Skręciłam na polną drogę, nie chcąc iść do centrum miasta, żeby nas nikt nie zobaczył. Jakoś nie mam chęci żeby gazety o mnie pisały. Szliśmy tak przez chwilę, aż znów Niall się odezwał.
-Mam do ciebie jedno pytanie.- oznajmił. Zwróciłam swój wzrok ku niemu.
-Ale nic mi nie zrobisz jak się zapytam?
-Pożrę cię w całości.- wywróciłam oczami.
-Ale ja pytam tak na serio.
-Nie wiem, nie zadałeś jeszcze pytania- powiedziałam.
-Wiesz, że wiemy o tobie niektóre rzeczy nie?
-Wiem i jakoś nie jestem z tego powodu szczególnie zadowolona.- chłopak zrobił smutna minę, a ja znów wzruszyłam ramionami.- Pytaj- pośpieszyłam go.
-Wiemy, że nie chodzisz do szkoły i zastanawia mnie dlaczego?- spojrzałam w niebo.
-Bo nie- odpowiedziałam krótko.
-Ale nie chodziło mi o taką odpowiedź. Jak nie chcesz to nie powiem nikomu. Ja po prostu nie rozumiem tego,. Marnujesz sobie życie.
-To jest moja sprawa co robię, to mi będzie ciężko a nie tobie. Ty masz własny świat a ja mam własny. Więc nie mieszaj się do mojego.
-Tak, wiem- zatrzymał się i złapał mnie za ramię, także zatrzymując- Możesz mi powiedzieć.
-Nie mieszaj się w moje życie. Powiedziałam.
-Proszę.
-Niall powiedziałam to nie twoja sprawa!-lekko podniosłam ton głosu- Odczep się. Jak będę chciała to sama powiem. Ale wątpię, że kiedykolwiek będę chciała.
Dalej blondyn szedł już w ciszy. Ani słowem się nie odezwał. Czy on myślał, że ja mu powiem? Głupi jest. Nikomu nie mam zamiaru mówić o własnym życiu. Niech ich to nie interesuję. Niech wsadzą nosy w swoje sprawy.
******
Mimo, iż pod ostatnim postem nie było żadnego komentarza to i tak dodaję nowy. Wiem, że tamten rozdział nie należał do najlepszych i wiem, że ten też wcale nie należy. Rozumiem, że może Wam się nie podobać. Ale jeśli macie jakieś uwagi to piszcie. Spróbuje się poprawić, bo tak to nie wiem na co mam zwrócić większą uwagę.
Przepraszam, że tak mulę, ale troszkę mi smutno :(
Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli.
Buziaki :***
Olcia :D