sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 7

Mam nawet własną łazienkę w pokoju. Jak fajnie, pełen wypas. Nie wiem po co oni to zrobili, ani jak to zrobili, ale kupili mi ubrania. Mam tu prawie całą szafę ciuchów i to wcale nie takich złych. Ci chłopacy są dziwni, prawie nie znają dziewczyny, a kupują jej ubrania i to jeszcze w dobrym rozmiarze i w jej stylu. Mam wrażenie, że chcą mi się przypodobać, ale wątpię, że im się to uda. Raczej ich nie polubię. Chociażby dlatego, że  są dla mnie zagadką,a ja nie darzę sympatią takich ludzi, za dużo krzyczą, a ten blondyn wciąż się rusza. Mógłby usiąść choć raz spokojnie na swoich czterech literach. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Jasmine, mogę wejść?- usłyszałam cichy głos któregoś z chłopaków za nimi.
-A co chcesz?- zapytałam obojętnie.
-No bo kolacja jest na stole, zajdziesz?
-Kolacja?
-Tak- ze zdziwieniem słyszalnym w głosie powiedział chłopak.
-Idę- odpowiedziałam szybko.
Usłyszałam jak chłopak odchodzi.Wzięłam do ręki szczotkę, którą wcześniej przyniosłam z łazienki, szybko przeczesałam włosy i nie zwracając więcej na nic uwagi wybiegłam z pokoju. Pobiegłam schodami w dół i zaraz znalazłam się w jadalni, gdzie piątka chłopaków siedziała już przy stole.
-Oo. Jasmine.- poruszył znacząco brwiami Harry.- siadaj obok mnie.
-Oo. Chłopiec z ogonem wiewiórki na głowie.- odgryzłam się.
-Jak śmiałaś tak powiedzieć? Nie chcę żebyś siadała obok mnie.- powiedział i zrobił obrażoną minę chłopak.
-Bo ci futrzak na głowie opadnie.
-Zazdrościsz mi moich seksi loczków, ja to wiem.- ponownie poruszył brwiami.
-Jasne, a może frytki do tego?- zapytałam ironicznie.
-Tak, poproszę, ale z ketchupem.
-Jaki ty tępy jesteś, chłopcze.
-Ja tępy?
-Nie no zapewne ja- powiedziałam sarkastycznie.
-I w końcu coś mądrego powiedziałaś.- uśmiechną się zadziornie Harry.
Spojrzałam się na niego gotowa mu się odgryźć, gdy nagle Niall nam przeszkodził.
-Uspokójcie się w końcu, ja tu jeść próbuję.- powiedział ze złością. Otworzyłam szeroko oczy.
-Jeść!- krzyknęłam i szybko usiadłam na jedyne puste miejsce, które znajdowało się oczywiście pomiędzy wiewiórką a Zayn'em. Zrobiłam sobie kilka kanapek i zaczęłam jeść. Po skonsumowania przygotowanych przez siebie kanapek zauważyłam, że wszyscy się na mnie patrzą.
-Co?- zapytałam.
-Jak ty to wszystko zjadłaś?- zapytał Louis.
-hymmm..., pomyślmy. Brałam każdą kromkę chleba do buzi, gryzłam i w magiczny sposób połykałam. powiedziałam ironicznie.
-No nie gadaj, ale to musiało być trudne.- odezwał się Harry.
-Oj, i wyobraź sobie, że było. Tym bardziej, że obok siedziałeś ty.
-Przestańcie!- krzyknął pasiak- chodziło o to, że jesz tyle co nasz Niall.
-I co z tego?
-Nie nic, ja tak po prostu, pasowalibyście do siebie, gdybyś tylko zrobiła się troszkę milsza dla innych.
-Chciałbyś.- powiedziałam.- No właśnie mam do ciebie sprawę- zwróciłam się do Mulata.
-Jaką?- zdziwił się.
-Nie teraz.- powiedziałam.
-A co chcesz być z nim na osobności?- odezwał się loczek.
-Wyobraź sobie, że to raczej nie twoja sprawa.- ironicznie się uśmiechnęłam.
-No jak nie? Niestety, skarbie Zayn jest zajęty.- powiedział z zadziornym uśmiechem zielonooki.
-I jaki to niby ma związek ze mną?
-Wiesz musisz wiedzieć, że nie masz szans maleńka.
-Pozwól, kochanie, że nie ty to będziesz osądzał- posłałam w powietrzu całusa wiewiórce.
-Żartujesz, prawda?- zapytał czekoladowooki.
-No co ty?
-Nie podoba mi się to- pokręcił głową Harry.
-Zamknij się- powiedziałam do loczka- idę spać.
Odwróciłam się i poszłam na górę do mojego chwilowego pokoju. Weszłam, otworzyłam szafę i zaczęłam szukać czegoś w czym mogłabym spać. Po długim czasie znalazłam jakąś luźniejszą koszulkę i leginsy. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic i ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania. Spiełam włosy w luźnego koka i wyszłam z pomieszczenia. Od razu skierowałam się do łóżka. Od razu po położeniu się poczułam niezmierną chęć na papierosa. Potrzebuję Zayn'a. Przecież mam jego numer w telefonie. Jestem genialna!
"Zayn przyjdziesz do mnie do pokoju? Mam naprawdę ważna sprawę do ciebie."
Długo nie czekając dostałam odpowiedź:
"Okay, zaraz będę"
Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam automatycznie, a chłopak wszedł do środka.
-Hej, więc jaka to jest sprawa?- zapytał.
-Ty palisz, no nie?
-No tak.
-Dałbyś mi jednego papierosa? Proszę.
-Nie wiem czy mogę. Jak Liam się dowie to będzie na mnie.- powiedział przepraszającym głosem.
-A czy ktoś powiedział, że Daddy się dowie?- zapytałam. Chłopak się zaśmiał.
-Nikt nie powiedział, że Daddy się dowie.- wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i mnie poczęstował.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się- jesteś moim zbawieniem.
-Spoko, tylko żeby Liam nic nie wiedział.- powiedział i skierował się do wyjścia.
-Obiecuję, cholera! Czekaj, masz ognia?
-Mam.- podszedł do mnie i podał mi zapalniczkę- spoko, jutro oddasz.
-Dzięki- znów się uśmiechnęłam, a Mulat ponownie skierował się do drzwi.
-Dobranoc- powidziałam.
-Dobranoc.- pomachał mi i opuścił pokój.
Gdy Zayn wyszedł otworzyłam okno i odpaliłam fajkę. Zaciągnęłam się jej dymem. Tak to w 100% było to czego potrzebowałam.

******

Cześć! Udało się dodałam nowy rozdział :) 
Nie byłam pewna czy mi się uda na ten weekend dodać, bo ostatni tydzień nauki, wystawianie ocen. A ja się w ostatnim momencie dowiedziałam, że jestem zagrożona z WOS-u. Kochana pani nauczycielka -,- Ale jest plus, wyszłam z zagrożenia :D ZDAM! 
A jak tam u Was są jedynki na koniec? Czy bez problemów do następnej klasy przechodzicie? Piszcie w komentarzach :)
Mam nadzieją, że kolejny rozdział pojawi się pod koniec tygodnia albo w weekend.
Buziaki 
Olcia :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz