-Dzień dobry, Jasmine.- powiedział z uśmiechem, wchodząc do sali dr. Helkt- Jak się czujesz?- zapytał.
-Dzień dobry...- zaczęłam obojętnie- W sumie to już lepiej tylko głowa mnie jeszcze trochę boli.- dokończyłam.
-Jeszcze Cie troszkę poboli. Mocno uderzyłaś w krawężnik. Gdyby nie szybka reakcja chłopców mogłoby się to dla Ciebie źle skończyć.- posłał mi pocieszające spojrzenie lekarz.
-Kiedy będę mogła stąd wyjść?- zapytałam.
-Myślę, że jutro albo pojutrze, ale jest jeden problem.
-Jaki?- zdziwiłam się.
-Żeby osoba nie pełnoletnia, taka jak ty, mogła opuścić szpital musimy dostać zgodę osoby dorosłej. Musisz mieć opiekę- powiedział.
-Ale jak? Przecież jest już lepiej.
-Bez gwarantowanej opieki nie wyjdziesz ze szpitala. Przez najbliższy tydzień musisz leżeć. Ale ktoś musi być przy tobie, ponieważ sama sobie nie poradzisz.- powiedział z poważną mina dr.Helkt.
-Znaczy tydzień w łóżku?- zapytałam z nadzieją, że usłyszę "Nie" ale jednak myliłam się.
-Tak- uśmiechnął się i kiwnął głową.
-Pan chyba sobie ze mnie żartuję- spojrzałam na mężczyznę.
-Niestety, nie. Bez tego ani rusz- powiedział po czym opuścił pomieszczenie.
Przecież ja nie załatwię sobie opieki.! Jak mam to niby zrobić? Matka się mną nie interesuje, a ojczym... ach szkoda gadać. Zrobiłby wszystko żeby było mi jeszcze gorzej. No mam jeszcze młodszą siostrę. ale co ośmiolatka mogłaby zrobić? Usiadłam na łóżko i spojrzałam w okno. Padał deszcz, krople wody obijały się o szybę w oknie. Zaczęłam myśleć co powinnam zrobić. Nie spędzę tu roku swojego życia. Chcę stąd wyjść. Ale może, gdybym została tu przez ten tydzień to wypuściliby mnie? Nieważne.
-Cześć- krzyknęli właśnie wbiegający do sali chłopaki.
-Mhmmm...- machnęłam na nich ręką.
-Bardzo za nami tęskniłaś?- zapytał loczek.
Odwróciłam głowę w ich stronę i zrobiłam minę typu "WTF"
-Oczywiście, płakałam z tęsknoty- powiedziałam z sarkazmem.
-Wyczuwam sarkazm-założył ręce na piersi chłopak.
-No, wow nie gadaj!-oznajmiłam z irytacją.
-Ok, nieważne, Harry.- odezwał się Liam- Chcemy Ci kogoś przedstawić- zza jego pleców wyszedł wysoki mulat.- To jest Zayn- Spojrzałam na niego podejrzanie.
-My się chyba już znamy, co nie?- zapytałam czekoladowookiego.
-Papieros- uśmiechnął się.
-Taaa... właśnie
-Wiesz ja było fajnie?- zapytał Niall.
-Co mnie to obchodzi?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie i wzruszyłam ramionami- Chociaż... wy macie jakiś talent oprócz doprowadzania ludzi do szału?- podniosłam jedna brew w górę.
Chłopaki spojrzeli się na mnie i ustawili dookoła mojego łóżka.
I Liam zaczął śpiewać:
Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face
If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time
Nagle cała piątka:
You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today
Close the door
Throw the key
Don't wanna be reminded
Don't wanna be seen
Don't wanna be without you
My judgement is clouded
Like tonight's sky
Hands are silent
Voice is numb
Try to scream out my lungs
But it makes this harder
And the tears stream down my face
Znów Harry:
If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time
You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today
I na samym końcu Zayn;
Flashing lights in my mind
Going back to the time
Playing games in the street
Kicking balls with my feet
Dancing on with my toes
Standing close to the edge
There's a part of my clothes
At the end of your bed
As I feel myself fall
Make a joke of it all
Chłopcy przestali śpiewać a ja oniemiałam z wrażenia. Oni na prawdę pięknie śpiewają. Mają takie talenty o których większość ludzi może tylko marzyć.
-I?- zaczął pasiak.
-Noom nie najgorzej, ale mogłoby być troszkę lepiej- wzruszyłam ramionami.
-Jak to nie najgorzej?- zrobił smutne oczy Niall.
-No, normalnie, nie? Nie było źle ale mogliście się troszkę bardziej postarać.
-Jak możesz-zaczął Louis, ale w tym samym czasie Liam mu przeszkodził.
-Okay, nieważne. Lepiej powiedz kiedy w końcu stąd wyjdziesz?
-Wcale- oznajmiłam obojętnie.
-Jak to wcale? Coś Ci jednak jest? Przecież lekarz powiedział, że jest już dobrze, a wyniki wyszły pozytywnie.
-No tak ale żeby stąd wyjść potrzebuję zgodę osoby dorosłej. Przez tydzień muszę leżeć w łóżku, ale do tego potrzebuje stałej opieki, którą może mi zapewnić jedynie osoba dorosła. A ogólnie nawet gdybym nie musiała leżeć to i tak potrzebuje osobę pełnoletnią, ponieważ jestem jak już wiecie niepełnoletnia i ktoś musi ponieść za mnie odpowiedzialność. A jak już także wiecie moja mama ani ojczym nie pomogą mi.A z reszta rodziny nie mam kontaktu.- powiedziałam i wzruszyłam obojętnie ramionami. Kątem oka spojrzałam na chłopaków na których twarzach pojawiło się pięć bananów.
-Co jest?- zapytałam zdezorientowana.
-No, bo my jesteśmy pełnoletni i bardzo odpowiedzialni! Weźmiemy za ciebie odpowiedzialność!- zaczął krzyczeć biegając w okół mojego łóżka Niall ( Zachowuje się gorzej niż dziecko). Nagle zaczęłam się śmiać. Że niby oni maja się mna zająć? Małą, bezbronną, pyskatą dziewczynką? W tej chwili zrobiłam poważną minę i powiedziałam:
-Nie ma mowy.!
Chłopcy wciąż mieli banany na buziach, gdy nagle Liam wybiegł z pomieszczenia. Popatrzyłam na resztę pytającym wzrokiem, a oni nic tylko się szczerzyli.Machnęłam ręką i wkułam wzrok w sufit. A niech se robią co chcą ja i tak nigdzie nie pójdę. W tym samym momencie do sali wszedł Daddy wraz z doktorem.
-Jeśli chłopcy zapewnią Ci dobra opiekę i wezmą za Ciebie pełna odpowiedzialność to raczej moglibyśmy Cie wypuścić.
-To raczej nie możliwe. Oni mają koncerty, wywiady, spotkania z fanami. Nie chcę być dla nich zbędnym ciężarem.- powiedziałam słodkim głosikiem.
-Ale to dla nas żaden problem. Dzwoniłem do Paula na ten tydzień mamy umówiony tylko jeden wywiad. Reszt czasu mamy wolną. Zawsze któryś z nas będzie przy tobie.- odezwał się Zayn.
-Powiedziałam nigdzie z wami nie pójdę! Nie znam was! Nie potrzebuje wielkiego litowania się nade mną. Więc wyjdźcie stąd i odwalcie się w końcu ode mnie- podniosłam głos.
-Załatwcie to miedzy sobą, jak coś jestem w gabinecie.- powiedział i automatycznie ulotnił się z pomieszczenia doktor.
-Wyjdźcie stąd i więcej tu nie wracajcie!- krzyknęłam.
-Ale my chcemy..-zaczął jeden.
-Wynocha powiedziałam.- krzyknęłam a oni spuścili głowy i wyszli.
Odwróciłam się w stronę okna i spojrzałam w nicość. Co oni sobie w ogóle wyobrażają? To że nie ma się kto mną zająć to wcale nie znaczy, że potrzebuje czyjegoś politowania. Walić ich wszystkich. Poczekam tu ten tydzień może mnie wypuszczą, a teraz muszę iść na papierosa. Usiadłam na łóżku po czym wstałam i skierowałam się do wyjścia.
*****
Cześć. Zgodnie z obietnicą informuję gdyż na blogu http://believingindreams-story.blogspot.com/ pojawił się dziewiąty rozdział. Zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na nexta dodaj szybko plossssse ;*
OdpowiedzUsuńKiedy Następny Rozdział Pisz Szybko Proszę :D
OdpowiedzUsuń